Rok 2029 – przestępczość w Kemo City, dawnej stolicy amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego, wzrasta do poziomu, w którym władze muszą wreszcie przestać udawać, że kontrolują sytuację. Rozpoczyna się początkowo utrzymywana w tajemnicy akcja o kryptonimie „Kwarantanna”.
W jej efekcie za niecałe trzy lata betonowy mur oddzieli gnijące miasto od reszty kraju. Gdy z hukiem zamknie się ostatnia prowadząca na zewnątrz brama, Kemo stanie się wielkim więzieniem, pozostawionym bez kontroli i skazanym na powolny upadek. Wojsko stłumi wszelkie próby buntu i wydostania się poza objęty kwarantanną obszar.
W roku 2043, działając w porozumieniu z rządem Stanów Zjednoczonych, korporacja OmniCorp wpuszcza do wodociągów miasta eksperymentalny preparat Hydergine 344, który ma zbawiennie oddziaływać na psychikę pozostałych przy życiu mieszkańców. Sytuacja rozwija się jednak w niespodziewanym kierunku. Zmieszany z wodą Hydergine powoduje u większości pijących stały wzrost agresji, w konsekwencji rodząc tendencje psychopatyczne. Na ulicach Kemo panuje chaos, liczba morderstw lawinowo rośnie i nikt nie może być pewnym, że rozpoczynający się kolejny dzień życia nie będzie jego dniem ostatnim.
Prowadzący uzbrojoną i opancerzoną od kół po dach taksówkę Drake Edgewater wie, że to najwyższa pora, by zwijać się z tego chorego miasta. Podobno za odpowiednio duże pieniądze przyjaciele przyjaciół mogą pomóc mu w wydostaniu się poza mur i powrót do normalnego społeczeństwa…
Tyle fabuła „Quarantine”. Dalej jest jeszcze działający na rzecz uwolnienia Kemo City ruch oporu, gangi opłacane przez korporację OmniCorp i rząd Stanów Zjednoczonych oraz cała masa cyberpunkowych świrów. Wszystko trochę jak z „Ucieczki z Nowego Jorku”, trochę jak z najfajniejszych opowiadań Williama Gibsona i strasznie szkoda, że wykorzystano ten potencjał tylko w pracującej na silniku „Dooma” prehistorycznej strzelance dla PC i dawno wymarłe konsole 3DO. Zamiast chodzić napakowanym marine po księżycowej bazie i naparzać do obcych, gracz wozi po Kemo różnych freaków, próbuje przeżyć i zarobić kasę na ucieczkę z oszalałego miasta. Bardzo dobra historia, solidnie przemyślana i mocna wizualnie i żal, że – pomijając mało odkrywczy sequel – nie doczekała się jakiegoś ciągu dalszego w filmie czy komiksach.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć to na własne oczy, gra jest do wzięcia z Abandonii. Prowadząc taksówkę należy pamiętać o dwóch podstawowych zasadach. Po pierwsze, dostosuj prędkość do warunków jazdy. Po drugie, musisz mieć ograniczone zaufanie do innych użytkowników ruchu drogowego. Bardzo ograniczone. Powodzenia.
Pamiętam jak kupiłem PC Shareware z recenzją tej gry i wściekałem się, bo na dyskietce dołączonej do numeru, nie było dema. A w wersji z CD – było. Wkrótce potem nabyłem napęd CD, ale do Quarantine już nie wróciłem. Do dziś… :)
Mnie zawsze smieszylo to ze sadzac po pozycji naszej taksowki wzgledem pieszych to sterujemy kombajnem gorniczym i jedziemy dwa metry pod ziemia.
Prześwietna giera – długie godziny ukradła.
Wciągał ten klimat. Naprawdę działał na wyobraźnię. Nie wiem co było kluczem, ale „zaskakiwało”.
Genialna gra, mam gdzieś płytkę, ale z tego co pamiętam nie działa mi dźwięk (a muzyka była świetna). Aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy zobaczyłem ten artykuł.
Strife też był niezły. Zaskakująco dużo wyciskał z tego silnika.
o strife’a pamiętam, tak jak ultime underworld. dobre gry tamtych czasów.
Niesamowite ilości czasu na to straciłem. Na dodatek nie miałem dźwięku, w kółko słuchałem Floydów :)
Rzeczywiście, przydałby się remake na porządniejszym silniku. Techland próbował coś podobnego zrobić, Crime Cities, ale już bez tak wciągającego klimatu.