Internetowe flashowe przygodówki, przy wszystkich swoich zaletach, mają jedną poważną wadę: często pozbawione są charakterystycznych bohaterów, których losami można by pokierować. W „Dirty Split” pod swoje skrzydła weźmiemy Alana Baxtera, prywatnego detektywa, który ma rozwikłać zagadkę śmierci pewnego chirurga z Miasta Aniołów.
Alan Baxter jest byłym policjantem, który po odejściu z pracy nie może się powstrzymać przed rozwiązywaniem zagadki. Pomysłowy, uprzejmy, jest idealnym dżentelmenem, któremu można powierzyć dyskretne zadanie. Problem z chirurgiem polega na tym, że nikt nie wie, kto go zabił. Policja podejrzewa jego niedoszłego szwagra, który miałby się targnąć na jego życie, w akcie zemsty za zszarganie reputacji swojej siostry. To właśnie matka podejrzanego wynajmuje Baxtera, aby wyciągnął jej syna z aresztu.
W „Dirty Split” mamy więc przed sobą kryminalną intrygę, którą rozwiązać trzeba będzie przy użyciu niezbyt wydumanych środków. Zbieramy różne ścinki i drobne poszlaki, kursujemy z miasta do miasta i rozmawiamy z napotkanymi postaciami. Gra jest łatwa i nie za długa – na ogół bardzo łatwo tracę cierpliwość przy przygodówkach i rzadko którą przechodzę bez solucji. „Dirty Split” zajmie Wam góra dwie godziny. Postawione przed nami zagadki można rozwiązać w łatwy i logiczny sposób, nie trzeba podmieniać kija do krykieta na flaminga.
Jak pewnie domyśliliście się po przykładowych rysunkach, „Dirty Split” nie ma ciężkiego klimatu. Przypomina stary dobry serial policyjny, w którym detektyw wygrywa nie dzięki broni, a za pomocą sprytu. Humor w grze jest gdzieś na drugim planie i bardzo mi podpasował.
Lekki klimat gry idealnie podkreśla warstwa graficzna – akcja rozgrywa się w latach 60, więc całość przypomina nieco kreskówki z wytwórni Hanna-Barbera z tamtego okresu. Nie ma fajerwerków, wszystko jest czytelne i wygodne. Świetna jest ścieżka dźwiękowa – zarówno podłożone głosy w wersji angielskiej, jak i muzyka w tle – idealnie dopasowana. Gra nie powinna sprawiać większego problemu, warto jednak od czasu do czasu zapisać jej stan, mi się raz zacięła.
Ale fajnie.
Krótka i prosta.
Wspomniane podmienianie fleminga na kij nie raz przekreśla większość gier tego typu.
Zassysam ;D
Moja lubić detektywów. Wieczorem obczaję.
grał ktoś w broken sword 4 ? bo właśnie zdobyłem i nie wiem czego sie spodziewać. dawno w poprzednie częsci grałem..
Naah. Kończyłem już epizod w hotelu i gra mi się zacięła a nie miałem sejwa ;/
W sensie „Angel of Death”? Powiem Ci, że całkiem spoko ale nie ma tej zajawki, co przy dwóch pierwszych częściach i jakoś nie chciało mi się tego już kończyć.
Debe: ostrzegałem! :) Mi zacięło się przy komisarzu.
Przybyłem, zobaczyłem, oceniłem na zacne i przyjemne ;) Idealna gra na sesję – pozwala oderwać się na chwilę od rzeczy pilnych, a jednocześnie nie można w nią wsiąknąć na długie godziny, więc z jej powodu raczej niczego nie uda się zawalić :) No i pan i pani Ocean… Ogólnie więcej takich wpisów proszę ;)
Suuuper!
:D
Skończyłem!
Finałowa scena zapierająca dech, bardzo fajna intryga, świetne postacie, relaksująca muzyka.
Pozi0m trudności idealny na lajtowe popykanie.
Ostatni skrin z wpisu mocno spojlerujący!!!
Zna ktoś podobne gierki?
Btw: częsciowo przypomina mi to Ciało.
Podobne animacje, motyw z dwoma braćmi :)
Łukasz, Debe: cieszę się, że wam się podobało :) W przyszłości następne.