Dziś, podczas porannej prasówki siedząca ze mną łokieć w łokieć koleżanka, Weronika, zapytała się, czy znam taki komiks jak „Cowboys and Aliens”. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie i mając w pamięci jej wcześniejsze słowa, że nie czyta komiksów spytałem się, skąd w ogóle pytanie. Na co Weronika rzuciła mi tym linkiem.
Robert Downey Jr negocjujący występ w ekranizacji komiksu. Ciekawe. Tylko jakiego? – Do Googlemobilu! – jak zwykłem ostatnio mawiać. Serio. Hej redaktorzy polskich serwisów komiksowych, właśnie zapaliła Wam sie czerwona kontrolka podpisana jako „ekranizacja komiksu”.
No i okazało się, że istnieje taki komiks jak „Cowboys and Aliens”. Ba jest nawet dostępny do przeczytania w internecie! I powiem wam, że nawet jak na moją zwiększoną tolerancje na pulpę, to lektura tych 100 stron komiksu byłą ciężkim przeżyciem. Ale po kolei.
Punkt wyjścia jest całkiem ciekawy: autorzy postanowili zestawić kolonizację Ameryki przez białego człowieka z podbojem ziemi przez kosmitów. Tak też mamy Dziki Zachód, kowboje walczą z Indianami, pif paf, bang bang i nagle z nieba spada latający spodek z bandą uzbrojonych bo zęby obcych. Fabuła przypomina typowy hollywoodzki film sportowy, czyli dobra drużyna dostaje na początku bęcki, aby potem wziąć się w garść i w ostatniej minucie wygrać. Po drodze mamy Indian, którzy łukami wygrywają starcie ze strzelającymi laserami kosmitami, zdradę gościa, który od początku nie zasługiwał na zaufanie, oraz kanion pełen lawy w zamkniętej peryferyjnej kopalni srebra. Słowem, dla miłośników rozrywki klasy B.
Z fajnych zabiegów formalnych na plus można zaliczyć obcych, którzy przez cały komiks wygłaszają kwestie w niezrozumiałym języku. Klimatem przypominało mi to nieco „Authority”. Tyle, że z bardziej średnimi rysunkami.
I Downey Jr. w czymś takim? Chyba nie w roli tytułowej. Zastanawiam się, po co firma wielkości Dream Worksa wykupuje prawa do takiego scenariusza, skoro i tak przepuści go potem przez warsztat swoich własnych scenarzystów. No halo, pomysł na obcych podczas Wojny Secesyjnej był już choćby w drugim Predatorze.
wczoraj premierę miał chyba nowy trailer do „Outlander”. pomysł podobny – jest rok 9któryś, wikingowie walczą sobie w najlepsze, z nieba spada statek kosmiczny, obcy wyglądający jak człowiek mówi wikingom że z kosmosu przybyła potwór który będzie chciał ich zgładzić. wikingowie się jednoczą, walczą razem z obcym wyglądającym jak człowiek ramie w ramie by pokonać potwora. hurra.
szkoda tylko, że kurde gumę zastąpiły efekty CGI bo ubaw byłby większy.
Wikingowie? Kosmici? Nie oglądałeś przypadkiem jakiejś offowej ekranizacji Thorgala?:)
łap: http://www.slashfilm.com/2008/07/11/must-watch-outlander-movie-trailer/
Eeee II jest bardzo podobna do rysunków Bradstreeta.
Mmmm dragons.
Czyjś zięć tam pracuje?