Dobra. Ostatni numer, bardzo mi się podobał. Trzynastka już jakoś mniej. Gierek słownych jest niby tyle samo, ale jakoś znowu polegają na wrzucaniu losowych bluzgów. Kolosy z glinianymi chujami i tego typu atrakcje. Cztery historie, z których najbardziej przypadła mi do gustu pierwsza, dwie strony odrzutów z prasy komputerowej, Alcman znęcający się nad TVP Kulturą oraz Salwator, który robi się najciekawszą rzeczą w tym całym teatrzyku.
Trudno tu mówić o jakimś „spadku formy”, raczej raz jest bardziej, a raz mniej zabawnie. Więc wszystko, jak zwykle, jest kwestią gustu.
Bonusem do numeru jest kalendarz, który jest absolutnie niepraktyczny przy próbach orientowania się w czasie. Przez swoją nieczytelność staje się jedynie śmiesznym gadżetem i ląduje tam gdzie ten z zeszłego roku, na dnia pudła. Zaraz, ten z zeszłego roku gdzieś się zgubił. Choć te kilka przykładowych okładek to ostateczny kop w tyłki tych, którzy jeszcze myślą, że Minkiewicz nie potrafi rysować.
praktycznie nie kupuje komiksow. raz jednak splot zdarzen sprawil, ze nabylem jeden numer Wilka. w tytule jest cos ze szpada lub rapierem. zmierzam do tego, ze komiks ten byl bardzo przyjemny w odbiorze. mialbym ochote sie tym przejesc
Rapier Miłości :)
@Vigor
Jeden z lepszych trafiłeś… Pierwsze pięć zeszytów trzymało poziom, potem bywało różnie.
Co do 13 zgadzam się. Połknąłem dziś na zajęciach i jakoś tak nic mi nie zostało… „Każdy medal ma dwa końce” i uroczy goryl z pentagramem to za mało. No może jeszcze Lem-morderca pochowany na Skałce koło grzejnika. Plus wymienione przez Ciebie szorty, w tym najbardziej abstrakcyjny, ze zmutowanym programem TV…
Ale to mało, ale to słabo.