Cała plansza jest do obejrzenia tutaj.
Za to właśnie cenię sobie Zacha Millera, że potrafi włożyć w usta gamoniowatego Joe jakiś krytyczny osąd dotyczący naszego świata i wszystko jest spójne.
W gruncie rzeczy, w sytuacji tak szerokiej dostępności różnych znieczulających używek, żaden rząd nie ma potrzeby inwestowania w elektroniczną rozrywkę, dzięki której przykuci do monitorów obywatele nie będą zwracać uwagi na jego niecne działania. Okej, to nieco ryzykowna teoria. Alkohol i narkotyki są w naszej kulturze od ładnych tysiącleci, gry komputerowe dobijają trzeciego krzyżyka, więc wychodzi na to, że jest pole do popisu.
Ogólnie sam system achievmentów, osiągnięć, z Xboxa 360 zwiększa ryzyko przeniesienia ambicji z realne życia na gry. Jasne, istnieją ludzie, którzy nie spoczną, póki nie odkryją wszystkich sekretów, nie zbiorą wszystkich gwiazdek i nie wypracują każdego zakrętu w danym tytule. Teraz jednak podobne działania są uwzględniane w ogólnoświatowej rywalizacji pomiędzy graczami, o to kto zdobędzie więcej punktów.
Przed internetem wszystko było nieco prostsze i bezpieczniejsze. Oczywiście, rywalizacja pomiędzy graczami była czymś naturalnym, jednakże ze względu na brak możliwości komunikacji, ograniczała się ona do kręgu najbliższych znajomych. Internet przyniósł fora dyskusyjne, a teraz Xbox Live wszystko układa w suche statystyki. Nawet nie trzeba z kimś rozmawiać o danej grze, żeby wiedzieć, na jakim jest etapie i o ile jest od nas lepszy. Ryzyko zdaje się być poważne.
Idziesz do pracy, kupujesz grę, grasz, pracujesz, kupujesz, grasz, a wszystkie twoje sukcesy to wysoki wynik punktowy i samozadowolenie z pokonania tego Naprawdę Trudnego Bossa. Jasne, przez całe życie robimy drobne rzeczy, które nie mają większego przełożenia na losy świata poza naszą własną satysfakcją. Tylko ile osób nie będzie w stanie wychwycić granicy i popadnie w kolejny, uszczęśliwiający nałóg?
A rząd zaciera ręce, wiedząc, że i tak jesteś zniesmaczony ciągłymi kłótniami polityków i niekończącym się teatrem słów i gestów i brakiem czynów. Odwrócony od nich wzrok przykuwasz do telewizora. Pewnego dnia obudzisz się w świecie, w którym jedyną osobą grająca w gry jest dyktator, który przejął władzę w twoim państwie. Ty sam możesz już jedynie spać i pracować bo oddałeś prawa obywatelskie na ołtarzu iluzorycznych osiągnięć…
Okej, przesadzam, ale za cholerę nie jestem w stanie wypracować Massage In The Bottle w Guitar Hero 2 na medium na pięć gwiazdek. No i jestem odcięty od Xbox Live. A trzecia część z kawałkami AFI i Rise Against już niedługo…
Właściwie już jest.
Do Guitar Hero nawiązywał również jakiś czas temu Butternutsquash. Oraz Penny Arcade, oczywiście.
jestem obecnie na etapie masterowania „Even Flov” w demo nowego Guitar Hero. Na razie 96%
taaa, oczywiście że „Flow” :-)
A mi to demo nie działa niestety, nie mogę ściągnąć z sieci łatki do obsługi bezprzewodowych gitar.
Jak sobie kupisz pełną wersję, to możemy się ustawić na gitarowy pojedynek
\m/
siur, od dziecka marzyłem o gitarowych pojedynkach!