Minus jest kolejnym, obok Dresden Codak i I am a rocket builder, komiksem z syndykatu Koala Wallop. Tak jak poprzednie dwa, tak i Minus jest dosyć zakręcony i pozytywny.
Bohaterką komiksu Ryana Armanda jest zwykła uczennica szkoły podstawowej. Zwykła? O niespodzianko, wcale nie. Minus dysponuje niemal boskimi, magicznymi mocami. Jest małą dziewczynką, więc zamiast walczyć z złem tego świata, wykorzystuje je w najprzeróżniejszych sytuacjach. Wyczarowanie lodów? Proste. Odbicie meteoru kijem bejsbolowym? Łatwizna.
Nie potrafi się za bardzo dogadać z rówieśniczkami ze szkoły, więc spędza sporo czasu z duchami i różnymi, mniej lub bardziej wyimaginowanymi przyjaciółmi. W sumie czasem nie do końca wiadomo, czy Minus rzeczywiście dysponuje przepotężnymi mocami, czy też może wszystko jest jedynie wytworem jej wyobraźni.
W odróżnieniu od innego komiksu o dziewczynce w świecie magii, Gunnerkrigg Court, Minus jest zbiorem bardzo luźno powiązanych historyjek z udziałem tytułowej bohaterki. Mnóstwo interesujących pomysłów, nieco nostalgii i sporo, miejscami złośliwego, humoru. A wszystko to w świetnej szacie graficznej. Rozwodnione kolory, pastele, wszystko jak ze snu XIX wiecznego cukiernika.
Jeżeli założymy, że Amelia to Mały Książę w spódnicy, to Minus jest Amelią z mocami Dr Manhattana. W dużym skrócie.
Czyli takie jakby Count Your Ship + supermoce? :P
Hmm
bez owcy, fajnej matki i bitelsów?
e, raczej nie:)