Szczerze mówiąc, na Warszawskie Spotkania Komiksowe wpadliśmy tylko na chwilę, uścisnąć parę dłoni i kupić kilka komiksów. Do mojego plecaka trafił pierwszy numer Netkolektywu, Bug City, Na Szybko Spisane oraz Yoel. Przez moment zastanawiałem się nad kilkunasto złotowym upustem ceny 300, ale koniec końców nie dałem się na więcej naciągnąć. Było kilka ekip telewizyjny, ludzi też nieco. Pozostaje pytanie czy taka formuła tego konwentu, wyłącznie dla komiksiarzy, ma większy sens i czy nie warto byłoby czegoś zmienić. Poza miejscem, oczywiście.
Tak czy siak, oto dosłownie kilka fotek:
Autorzy Bug City ze swoim wydawcą
Część Netkolektywu
Maciek Wołosz i Konrad Okoński
Marek Lachowicz wykonujący ilustracje na przypinki
Duża sala
Szymon Holcman prowadzi spotkanie z Mawilem
Mała Sala
Mała Sala również
Szybki jesteś.
Też byłem na Mawilu ale jakoś Cię nie dojrzałem :|
ech, nie macie czym się chwalić… Ja, jak stwierdził sprzedający Bele, pierwszy kupiłem kolektyw :)
Za rok sprzedaję na allegro, podpisy obecnych twórców są. I przedstawiciela patronatu.
kmh, albo mi się zdaje, albo cię dostrzegłem. Wysoki jesteś…
Osz kurde, to dzisiaj bylo? Zapomnialam. -______-
Rob, ja mam wrażenie, że chyba Cię mijałem po drodze z Domu Kultury do kina, ale byłem tak zziębnięty, że nie byłem pewien.
Faf, jeżeli dopatrujesz mnie w gościu w zielonej kurtce z wystającym zielono-zielonym kapturem, no to ja byłem
Meba, :)
Kmh! Czy Ty bys mógł mi na maila posłać zdjęcia z imprezy. Jak mi poślesz, to Ci w mejlu wszystko wyjaśnię :)
Pozdrówki